sobota, 30 listopada 2013

My Week

Hej

Dziś opowiem Wam o moim tygodniu , który uważam za dość udany . Zacznę od niedzieli choć z reguły mój tydzień zaczyna się od poniedziałku opisze Wam jeszcze niedziele .

No więc w niedziele były pierwsze zawody z pływania w nowej pływalni  . Na nich byłam około dwie godziny co bardzo się opłaciło bo wygrałam 2 brązowe medale i choć było tylko trzy osoby i tak się cieszę .  Choć powiem Wam szczerze że byłam okropnie przerażona ! Zwłaszcza że z tego stresu cały czas potykałam się o te takie barierki.W poniedziałek też były zawody przez co na moje szczęście nie poszłam na 5 pierwszych lekcji i też znowu zdobyłam brązowy medal i też na trzy osoby . W poniedziałek również była dyskoteka andrzejkowa w naszej szkole  . Było ok . W klasie jedliśmy grzanki i ogółem  jak zwykle śmieliśmy i wspominaliśmy dawne czasy  .Reszta dni to tylko sprawdziany, kartkówki inne takie No może w piątek pojechałam do Yeti gdzie kupiła słodką czapkę pandę , czarne rękawice i super kozaki . A teraz obecnie siedzę i słucham jak mój kot i kot sąsiadki toczą odwieczną wojnę na śmierć i życie .

P.S. Może znacie jakiś dobre imię dla bardzo rozgadanego kota ?

Tak wygląda moja nowa czapka z sinsay 

a tak podobnie wyglądają moje nowe buty

wtorek, 12 listopada 2013

After a month's leave

Cześć wszystkim !

Przepraszam za moją ( dość długą) nieobecność . Niestety gdy nie ma się dostępu do internetu a lekcje odrabia się do 1 w nocy to nie ma co się dziwić . Ale od teraz jestem i opowiem Wam co się u mnie działo przez ten czas . To tak po pierwsze zawodów nie było co się okazało prawie nikt o tym nie wiedział że miały być . Po drugie choć się one nie odbyły to i tak kupiłam sobie nowy strój kąpielowy . Po trzecie niedługo będę za to zdawać na kartę pływacką  . Wystarczy tylko że przepłynę 8 basenów po 25 metrów każdy więc liczcie mi szczęście by po tych 6 nie utopiła się bo w tedy nie dość że zginę  to nie dostane tego przeklętego papierka . I to tyle w kwestii basenu . Oprócz basenu poznałam ( przez esemesy ) niejakiego Czesia . Który przez dwa dni do mnie pisał i życzył mi miłego dnia . Oczywiście przestałam mu odpisywać , wiec on uznał to chyba za jakąś urazę do niego i napisałam ostatniego esemesa z końcówką żegnaj . Tak wiec przez następny tydzień byłam w wielkiej żałobie . Ale to tyle z tym Czesiem . No i co dalej . W szkole nic praktycznie się nie dzieje tylko tam co jakiś czas dziewczyny proszą o środki uspakajające gdy widzą pewną osobę . I to chyba tyle , a jeszcze coś ostatnio śnił mi się dziwny sen więc jak ktoś jest psychologiem to proszony jest o pomoc bo na prawdę nie wiem c on znaczy . 

Przedstawię go jako tzw. opowiadanie  :

Ciemne korytarze zasłaniały potwory ukrywające się z ukosa . Uczniowie jak zwykle pchają się do szatni by móc wyrwać się właśnie z murów tego więzienia  . Pikaczu czuwa nad nimi pomyślałam sobie . Choć jest jakiś inny taki purpurowy jakby był kolejnym potworem . Hałas otaczający pomieszczenie nagle ucichł . Gdy z drzwi frontowych wyszli trzej Goci z lalkami wudu . Pierwszy najwyższy tzw. król Gotów pan R z spokojem patrzył na swoją zdobycz . Drugi mniejszy ze swą mądrością przypatrywał się nauczycielce która była lekko przerażona a trzeci najmniejszy nic tylko słuchał swej muzyki . Wtedy się zaczęło spojrzeli na mnie i zaczęli zbliżać się . Spostrzegłszy to uciekłam przez tylne drzwi szkoły gdzie stał niczego sobie helikopter do którego bez wahania wsiadłam . Lecz wtedy się zaczęło . Jeden z nich zaczął wylewać coś żółtego na szybę . Próbowałam wystartować lecz znienacka helikopter zaczął się kręcić bez kontroli i tak leciałam w górę gdy o mało nie spadła mi torebka . Chwyciłam ją w ostatniej chwili i rzuciłam do tyłu . W tedy koło mnie pojawił się jakiś gość i opanował sytuacje i polecieliśmy . 

No trak to jest ta pierwsza część snu następną opisze gdy będę mogła .A z innej beczki teraz jak myślę o tym śnie żałuje że nie zapytałam go o imię i o numer telefonu . A przyznaje był całkiem niezły !